Urodziny dla fanów dinozaurów


 Mój syn jest wielkim miłośnikiem bajki "Andy i dinozaury", "Andy i prehistoria" oraz wszystkich innych wersji Andy'ego. Gdy organizowałam jego 3-cie urodziny od razu wiedziałam, że będzie to dino-impreza. Oczywiście zadbałam o ozdoby i inne elementy wystroju , takie jak: balony z doklejonymi częściami dinozaurów, girlanda, pikery na mini hamburgery, toppery do ciasta. Oczywiście wszystko w tematyce dinozaurów.

Czym jeszcze urozmaiciłam kinder-party? Zorganizowałam takie zabawy:

1. Piniata w kształcie dinozaura.
Przepis na nią możecie znaleźć tutaj: klik

2. Wrzucanie piłeczek lub innych małych elementów do paszczy dinozaura.
Wygrywa to dziecko, które będzie miało najwięcej trafień. W związku z tym, że nie mogłam znaleźć żadnych piłeczek, zastąpiłam je małymi słodziakami. Cóż, potrzeba matką wynalazków ;)
Dinozaura można potem także wykorzystać do fajnych zdjęć z głową w wyciętej paszczy.

3. Wyszukiwanie skarbów.
Każde dziecko dostaje wytłoczkę po jajkach, w której wklejone są ilustracje 10 przedmiotów, które muszą znaleźć, np. trawa, coś zielonego, listek, patyk, itp. Wygrywa to dziecko, które najszybciej przyniesie poprawnie wypełnioną wytłoczkę.

4. Zamrożone jaja.
Ich przygotowanie musimy rozpocząć kilka dni przed imprezą. Potrzebujemy tyle balonów ile jest dzieci, plus ewentualnie awaryjnie 1 lub 2 dodatkowo. Przydadzą się też małe drobnostki, jakieś figurki, jajka po kinder niespodziankach z czymś w środku lub coś podobnego o niewielkim rozmiarze. U mnie były to małe wersje magnetycznej plasteliny, znajdujące się w takich małych jajeczkach. Przedmiot wkładamy do balona - najłatwiej robić to w dwie osoby, jedna rozszerza szyjkę, druga wkłada niespodziankę. Balon napełniamy zimną wodą, zawiązujemy i wkładamy do zamrażarki. Gdy woda w środku zamarznie, rozcinamy balony i zostają nam piękne, zamrożone jaja, które do czasu użycia trzymamy w zamrażarce. W dzień przyjęcia wyjmujemy je z zamrażarki, dajemy dzieciom ręczniki, tłuczki do mięsa, różne młotki, sól, gorącą wodę, itp. - same muszą wykombinować jak rozbić lub roztopić jaja, by dostać się do ich środka.
U nas ta zabawa okazała się hitem. Gdy już wszystkie dzieci dokopały się do środka, jeszcze przez długi czas wciąż bawiły się resztkami zamarzniętych kul, próbowały je rozmrozić i rozdłubać.

Nie mogło także zabraknąć tortu, który jak zawsze był dziełem zdolnej Babci Ewy. Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, to Babcia Ewa ma prawdziwy dryg do pieczenia pysznych ciast i tortów.

Impreza była naprawdę udana, a dzieci świetnie się bawiły. A za pół roku czekają nas kolejne, już 4-te urodziny, tym razem z innym motywem. Ogólnie świętowanie w porze letniej to fantastyczna sprawa, jest bardzo wiele pomysłów i możliwości.

Dajcie znać czy Wam się podobało :)

Komentarze