Wybór - nie zakaz

 

Dwa dni temu, my kobiety zostałyśmy przez obecny rząd sprowadzone do roli inkubatora. Mamy nie sprzeciwiać się i rodzić dzieci. Za wszelką cenę i bezwarunkowo. Nasze zdrowie, życie i sytuacja jest bez znaczenia. Nieważne, czy umrzemy, czy osierocimy resztę dzieci - mamy rodzić i koniec. Nagle, wypracowany latami kompromis aborcyjny pozostaje bez znaczenia i w czasie szczytu pandemii powstaje nagła zmiana - my, kobiety stajemy się nieważne. Ktoś zdecydował za nas. Oczywiście wzrost zachorowań na COVID-19 jest obecnie najwyższy do tej pory, więc to najlepszy moment na wprowadzanie takich zmian... W końcu pandemia trwa, jest zalecenie pozostania w domu, więc nikt nie wyjdzie na ulice. Sprytne posunięcie, jednak nie możemy się z tym zgodzić i będziemy protestować w każdy możliwy sposób.

To nie jest tak, że Polki walczą o to, aby stosować aborcję jako antykoncepcję czy o to, aby dokonywać aborcji, bo mają taki kaprys . Przecież w dotychczasowych przepisach była mowa o aborcji tylko w wyjątkowych przypadkach, takich jak zagrożenie życia lub zdrowia matki i dziecka, bądź ciąży w wyniku gwałtu. Oczywiście, że nie są to częste sytuacje, ale jednak występują.

Kobieta, która ma już dzieci, zachodzi w ciążę, która zagraża jej życiu, a dziecko, które ma się urodzić będzie ciężko chore. Czy poświęcić życie matki, która osieroci pozostałe dzieci, kosztem dziecka, które będzie roślinką i nawet nie będzie zdawało sobie z tego wszystkiego sprawy? Kto się wtedy zajmie tymi dziećmi? Czy to nie jest bezduszne wobec rodziny, która zostaje sama?

Kobieta, która jest w ciąży i wiadomo, że dziecko nie dożyje porodu, kobieta jest jedynie "chodzącą trumną". Czy to nie zostawi spustoszenia w jej psychice?

Kobieta, która została zgwałcona przez kilku mężczyzn i okazuje się, że urodzi dziecko któregoś z nich. Czy nie jest to wielkie okrucieństwo wobec niej?

Kobieta, która dowiaduje się, że jej dziecko urodzi się bez nosa czy mózgu. Czy skazanie dziecka na taką wegetację jest naprawdę takie dobroduszne?

W naszym kraju istnieje ochrona życia poczętego za wszelką cenę i bez względu na wszystko. Szkoda tylko, że wtedy, gdy dziecko już się urodzi, a jest ciężko chore, kobieta nie otrzymuje ze strony państwa żadnej pomocy ani wsparcia. Musi radzić sobie sama, zrezygnować z pracy, z dochodów, z wakacji, ze spotkań z przyjaciółmi, z całego dotychczasowego życia, musi zrezygnować z siebie. Całe życie musi się poświęcać i umartwiać, a przecież kiedyś jej też zabraknie. I co wtedy? A kto pokryje koszty wszelkich rehabilitacji, drogich leków, wymiany samochodu na posiadający udogodnienia dla niepełnosprawnych, zakupu niezbędnego sprzętu do leczenia? Przecież kobieta musiała zwolnić się z pracy, więc nie zarabia. Czy Państwo zapewni jej zasiłek o równowartości dotychczasowej pensji? Co najwyżej dorzuci parę groszy, a dalej - radź sobie sama, przecież chroniony jest tylko płód...

Czy obecne zmiany są rozwiązaniem problemu? Oczywiście, że nie. Teraz rozkwitnie podziemie aborcyjne, nielegalne kanały dystrybucji różnych środków, a kobiety będą zmuszone radzić sobie na własną rękę.

Jestem przekonana, że wprowadzony całkowity zakaz aborcji to zbyt wysoki koszt. Życie matki jest tak samo warte jak życie dziecka!

Jeżeli jesteś przeciw aborcji to jej nie rób, ale zostaw wybór tym, którzy chcą go mieć.

Komentarze